sobota, 23 lipca 2016

[ii] Bal przebierańców

"Wciąż nie wiem, dlaczego ciągle
staramy się to ciągnąć,
Skoro obietnice nigdy nie są wieczne?
Wiem, że to się skończy,
a ja ciebie stracę"
Martina Stoessel - "Se escapa tu amor"

      Powiedzmy, że istnieją ideały. Jak myślisz, któżby został zaszczycony tymże mianem? Ci, którzy mają uśmiechy na twarzy dzień w dzień i noc w noc? Ci, których strach, smutek i gniew nigdy nie dosięga i nigdy nie oplatuje w swe mroczne sidła? Byłoby wtedy miło, przyjemnie. Łatwo. Niestety, trzeba zgasić te marzenia. Ideały nie istnieją.
      Ale gdyby jednak istniały, no? Co wtedy? Ideałami byliby ci, których pozostali by za nie uważali. Tacy, którzy mają wszystko, mają coś, czego inni nie mają. Tacy, którzy nie mają problemów, zmartwień. Jednak ideały nie istnieją.
      Czyli można wywnioskować z tego, że są nimi ci, którzy sprawiają takie wrażenie. Lecz skoro nikt z natury nie potrafi być ideałem, trzeba układać. Nakładać maskę, miliony różnych masek. Nie dopuszczać do siebie tych, którzy mogliby niechcący poznać najskrytszą tajemnicę ideału. Jaki to sekret, ten, którego tak bardzo powinno się strzec? Ideały go strzegą, więc są samotne. Nie pozwalają nikomu się do siebie zbliżać. Efektem jest również to - ideały są zniszczone. Ich serca pełne ciernistych krzewów rozpruwają ich duszę od wewnątrz. Samotność pożera sumienie. Po jakimś czasie zostaje sam tylko rozum, działający. Tak jednak przeprogramowany, aby niszczyć wszystko, co staje na drodze. I nim się obejrzysz, znikają uczucia. Emocje rozpływają się we łzach wylewanych przez ideały po nocach, gdy słońce nie świeci i nikt nie patrzy. Jedynie gwiazdy podglądają. Gwiazdy i natrętny księżyc, który pojawia się w życiu tych dwóch grających na jednym instrumencie, jakim jest grawitacja, ideałów. 
      Ten natrętny księżyc, który zaraz rozsypie ideały.

   Dziewczyna nic nie mówiła. Spoglądała ze smutkiem w oczach na chłopaka, który również wyglądał na zawiedzionego. Skarciła się w duszy, bo miała okazać złość. Niestety los przestał jej sprzyjać w tymże właśnie nieszczęśliwym momencie, który zaraz zaważy na jej wizerunku. I zniszczy jej już i tak zniszczoną duszę.
- Powiedz, Ambar - szepnął Włoch. To prawie tak, jakby wierzył, że zmącona cisza będzie końcem świata. Lecz nasza ludzka, narcystyczna natura pozwala nam myśleć, iż nie powinien nas obchodzić śmiertelny ludzki los, gdy sami umieramy. Wszyscy jesteśmy egoistami i jest to wpisane w nasze gwiazdy, wrodzone w nasz charakter.
- Dlaczego ją zamknęłaś w szkole? Wiedziałaś, że to dla niej bardzo ważny konkurs - bronił wartości, w które chciał wierzyć, by będąc otoczonym tymi niebezpiecznymi istotami wpatrzonymi w siebie, wciąż pozostać tym zwyczajnym, dobrym sobą. Chwytał się wszelkich sposobów aby nie pozwolić swojej świadomości zapomnieć, kim jest naprawdę.
    Co za pech, że nie przekazał szczegółów tych awaryjnych działań swojej zniszczonej ukochanej.
- Nie mieszaj się w to - odpowiedziała zachrypniętym głosem. Nie chciała być dla niego wredna. Dla każdego, ale nie dla niego. Po prostu odpowiedź, jakiej mogła mu udzielić, by pozostać szczerą, zagwarantowałaby zostanie porzuconą na zawsze. Strach przezwyciężał prawość.
- Jeśli tak twierdzisz - zamilkł, wpatrując się w jej oczy. Chciał w nich odnaleźć jakąś głębię; coś, co by go utwierdziło w przekonaniu, że nie jest blondynka aż tak zła, jaką siebie maluje. Nie zdążył się, ona go uprzedziła. Widząc, jak w kierunku jej oczu wędruje jego spojrzenie, szybko przybrała bezwyrazową minę. Jej oczy, mimo swojego niebieskiego pomieszanego z szarym odcieniu, można było w przenośni nazwać czarnymi, bez żadnego wnętrza. - Przepraszam, z nami koniec.
    I wyrwał swoją dłoń z jej silnego uścisku, o którego istnieniu dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy. I już na nią nie popatrzył, i się odwrócił. I odszedł bez słowa. I nie obejrzał się za siebie. I nie usłyszał zduszonego szeptu szlochającej dziewczyny:
- Przepraszam, Matteo.

***

FelicityForNow
Miłość jest morzem uczuć, po którym
my - ludzie, stąpamy. Czasem się
wznosimy, lecz czasem toniemy. Jak
cudownie byłoby mieć kogoś, kto by
Cię wyłowił, nieprawdaż?
RollerTrack
Witaj, Felicity. Zaskakujesz 
mnie i to bardzo pozytywnie. 
Pierwszy raz piszesz o miłości i
muszę przyznać, że podoba mi
się to. Wydaje mi się, że 
doskonale rozumiem, co czujesz.
FelicityForNow
Dziękuję za ten komentarz. Jest on 
bardzo motywujący. Cieszę się, że Ci
się podoba i, że trafiłam w Twoje
oczekiwania. Mam nadzieję, że 
wkrótce znajdziesz dziewczynę,
która będzie Ci przeznaczona.
RollerTrack
Ja również dziękuję. Chciałbym mieć
kogoś, kto by mnie zrozumiał, ale nikt
taki się niestety w moim życiu nie
pojawia. Marzę o inteligentnej
dziewczynie, która potrafiłaby mi
pomagać i doradzać, i aby nie była
natrętna. Ktoś taki, jak na przykład Ty.
Oczywiście nie mówię o Tobie, my się
przecież nawet nie znamy. Ale jesteś
wyrozumiała, mądra i szczera. Twój 
chłopak na pewno jest wielkim 
szczęściarzem.
FelicityForNow
Mylisz się, ja nawet nie mam
chłopaka. Dziękuję jednak za te
miłe słowa, od razu na mojej twarzy
wymalował się szeroki uśmiech.


***

     Dziewczyna nie wierzyła własnym oczom. Jak miałaby uwierzyć, widząc zakończony rozdział swojego życia?
- Jak ty...? - i nie skończyła. Zamiast tego uśmiech zagościł na jej twarzy, a był tak szeroki, iż trudno było się nie cieszyć z jej szczęścia. Rzuciła się na chłopaka, pokonując dystans kilku stolików. Wywaliła przy okazji ze dwa krzesła, nogą zaczepiła o stół i prawie pozbyła się swojego lewego buta. Nie, nie. To nie istotne. Były o wiele lepsze myśli, które mogły teraz zaprzątać głowę nastolatki. Niemożliwe, a jednak. Spełniło się. Można powiedzieć, że to było właśnie jej najskrytsze marzenie. Tak, chyba tak. Tego chyba chciała. Właśnie tego pragnęła z całego serca.
- Też się stęskniłem - wypalił i złapał swoją przyjaciółkę, która do niego podbiegła. Wręcz poleciała. Złapał ją, podniósł i obrócił w powietrzu. Euforia nie ustępywała, obydwoje czuli się idealnie. Jakby się dopełniali. I nie mógł patrzeć na nią bez nieodpartego wrażenia, że są dla siebie doskonali. Razem i oddzielnie. Niczym magia.
- Ale... Jak? Skąd ty się tu wziąłeś? Jesteś duchem czy jak? - gdyby słowa miały ciężar fizyczny, potok słów Valente przygniótłby nawet najcięższego słonia.
- Nie, nie jestem duchem - roześmiał się i dotknął lekko jej ramienia, aby udowodnić przyjaciółce swoją materialność. - Za to ty jesteś bardzo szczęśliwa - stwierdził, podzielając tę emocję. Jakby się dzielili szczęściem.
- Po prostu... - zaczerpnęła tchu, gdyż zaczynało niebezpiecznie brakować jej powietrza. - Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę! Tak mi ciebie brakowało! Nawet nie wiesz, jak okropnie wszystko się potoczyło. Ciągle tylko nauka i nauka i nie mam czasu na nic! A i tak nie idzie mi w szkole - Luna posmutniała, a głos jej się załamał. Takie życie nie było dla niej, ona nie potrafiła siedzieć godzinami przed biórkiem i pochylać się nad książkami.
- Nie martw się - Simon przyciągnął ją do siebie i delikatnie objął, gładząc swoją ręką jej plecy. Swoją brodę oparł o czubek jej głowy, ponieważ był o wiele wyższy od Valente. - Już jestem - zaczął szeptać na pocieszenie. - Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.
      Tylko co znaczą obietnice w świecie, w którym już nic nie jest brane na poważnie? A czy ta cokolwiek mogła znaczyć? Jaką Alvarez mógł mieć pewność, iż dotrzyma słowa, skoro to aż tak bardzo od niego nie zależało?
     Po chwili na twarz nastolatki powrócił szczery uśmiech i zaczęła skakać z radości. Simon roześmiał się i zaczął ją uspokajać, usprawiedliwiając swoje słowa zwykłym "ludzie patrzą!".
      Nawet nie wiedział, jak bardzo miał rację. Tam z daleka obserwował ich młody Włoch, a na jego twarzy malował się smutek. W oczach można było dostrzec rozpacz i bezsilność. Bo, wyobraź sobie, że boli cię szczęście osoby, na której najbardziej ci zależy. No właśnie. Cóż ma więc począć nastolatek?

***

- Kochanie - usłyszał zza pleców ten głos. Ten, który z dnia na dzień był coraz bardziej denerwujący. Który coraz bardziej działał mu na nerwy.
- Nie jesteśmy już razem - przypomniał, spoglądając na blondynkę z zażenowaniem.
- Oj, nie gniewaj się już - wyszeptała błagalnie, obejmując go jedną ręką.
Próbowała go udobruchać, przekabacić. Przeciągnąć na swoją, ciemną stronę. Zacisnął zęby, nie mógł sobie pozwolić na słabość. Nie w tej chwili.
     Ale on również nie zdawał sobie sprawy, że prośby dziewczyny były choć trochę szczere. Bo poprzednio odszedł, nim nastolatka się rozkleiła.
      Smith nie pozwoliła mu jednak ujrzeć swojej prawdziwej twarzy. Tak samo jak on, udawała kogoś, kim nie była. Sprawiała wrażenie, iż pragnęła wrócić do Balsano jedynie dlatego, że "ładnie razem wyglądali". To takie banalne, nieprawdaż? Sprawiać wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą. Że wszystko jest doskonałe. I to właśnie tego wszyscy najbardziej zazdrościli byłej idealnej parze. Nie talentu, nie wyglądu. Jedynie tej czystej perfekcji, za której szybą kryły się najskrytsze lęki. Ich serca były o wiele brudniejsze, bardziej zniszczone, niż innych ludzi.
- Mamy dzisiaj występ przed sponsorami - wycedziła przez zęby, choć w głębi duszy pragnęła rzucić mu się w ramiona i wypłakać. - Nie straćmy tego przez jedną, błahą kłótnię.
      Nie, wcale nie wierzy w to, co mówiła. To nie była błahostka w najmniejszym stopniu. Zdecydowanie nie.
- Wiesz, że mi na tobie zależy - westchnął. - I to bardzo.
- To dlaczego nie będziemy szczerzy z innymi i ze sobą? - Ambar spytała z bólem w oczach, zapominając o wszystkich murach, które przez tyle lat zbudowała.
- Wrócę do ciebie - oświadczył Balsano, unikając podjętego wcześniej przez nastolatkę tematu. I ona go nie drążyła. - Ale będzie tak, jak dawniej.
Czyli ciągle kłamstwa i sztuczne zachowania, pomyślała ze smutkiem. Uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Chodźmy. Zaraz musimy wyjść na scenę.

      Wjechali na tor. Rozejrzeli się w różnych kierunkach, spojrzeniem poszukiwając grupy sponsorów. Właśnie mieli szansę spełnić swoje marzenia. Nie mogli pozwolić nikomu tego zaprzepaścić. Rozległy się brawa, ludzie na widowni czekali z niecierpliwieniem na występ swoich faworytów.
      Rozległa się muzyka. Idealna para przybrała ustaloną wcześniej pozę. Balsano spojrzał na Smith z pożądaniem, a ona odwzajemniła to spojrzenie. Chociaż było fałszywe.
      Zaczęli tańczyć na wrotkach. Nic nie wymykało się im z pod kontroli, a z widowni raz po raz było słychać "och" i "ach". Wszyscy byli zachwyceni. Ambar odjechała na drugi koniec toru, a później obydwoje rozpędzili się. Matteo złapał swoją ukochaną i uniósł ją do góry. Kolejne "och!".
      Te emocje, które ukazywali przed wszystkimi - to wszystko było tak sztuczne, że para czuła przygnębienie, jednak zręcznie to ukryli. W oszustwach byli ekspertami, nawet bardziej niż w tańcu.
      Zaczęli wirować, patrząc sobie w oczy z miłością. Tak, aktorami byli wspaniałymi. Bez cienia wątpliwości. Przybierali maski, ukazywali się od swojej najlepszej, nieistniejącej strony. Udawali ludzi, którymi nigdy nie byli i nie będą.
      I chyba można było porównać ten taniec, to szaleństwo - do balu maskowego. Tańczyli, popisywali się i ukrywali swoją prawdziwą, okropną i przerażającą tożsamość.
      Kiedyś zapłacą za wspólne kłamstwo i błędy, lecz teraz się tym nie przejmowali. Mimo wszystko ogarnęła ich niezmierna, niepowstrzymana euforia. Zatrzymali się, skończyli swoją choreografią. Wszyscy byli zachwyceni, nikt nie powstrzymał się od pozytywnych komentarzy. A oni tylko się uśmiechali, jak na okładce czasopism dla młodzieży.
      Tak, to był zdecydowanie zwyczajny bal przebierańców.

~•~
Witam wszystkich, o ile ktoś tu jest ^^
Mam nadzieję, że Wam się spodobają moje wypociny. Mimo wszystko jestem z tego rozdziału dumna. Jest w miarę dobry. W MIARĘ.
Poprosiłabym każdego, kto to przeczyta, o komentarz. Chcę poznać Waszą opinię. Nawet jeśli będzie to zwykłe serduszko lub smutna minka, jeśli komuś się nie spodoba. Albo jedno słowo. Serio. Po prostu chcę wiedzieć.
Rozdział miał być dłuższy, ale tak długo już go pisałam, że uznałam, że w końcu muszę go opublikować xD
Miłego dnia :)
xoxo

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Powrocilam ;) od raz uprzedzam nie pobije marlene w dlugosci komentarza.. Ale powiem ci jedno : Przyznaje jej racje nie na co ! W zyciu nie czytalam czegos takiego ! Nigdy sie spotkałam sie a może kiedys spotkałam jej by blogerka miala taki talent i tak ubarwisla slowa i urealniala nam bohaterów jakby znala ich na wylot.. Byla duchem..
      Po drugie kurde !! Felka i Roller ! Jak ja cie kocham! Za to ze ich dajesz Tu ! Ja tak za nimi w każdym opowiadaniu.. Hehh :p jest mój kochany Simon. Nic więcej mi nie trzeba .. Prócz Lutteo ! Zalstw mi ich prosze!!!

      Usuń
  2. OMG!♥ Naprawdę nie wiem co powiedzieć..To jest CUDOWNE!♥
    Zupełnie jakbym czytała książkę. Te uczucia, emocje, te wszystkie ideały. Wszystko jest tak pięknie skomponowane. Każde słowo pasuje do drugiego. Masz niezwykle bogate słownictwo! I te wewnętrzne rozterki bohaterów! Zwykłe sytuacje w twoim opowiadaniu stają się takie niezwykłe. Widzę, że bardziej skupiłaś się na emocjach, uczuciach bohaterów, co doskonale Ci wychodzi. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z kimś tak bardzo utalentowanym jak Ty. WOW! Tylko tyle jestem w stanie z siebie wydobyć. Słowa zachwytu i pozytywne epitety same cisną mi się na klawiaturę. Nie umiem przestać wychwalać. MASZ prawdziwy dar, który musisz wykorzystać. Wcale bym się nie obraziła (a wręcz przeciwnie), gdybyś w przyszłości napisała książkę. Doskonale potrafisz wnikać w psychikę ludzką, co uatrakcyjnia czytanie. Nie wiem, co mogłabym tu jeszcze napisać. Tak wiele chciałabym Ci powiedzieć o tym opowiadaniu, które przecież dopiero się zaczyna, a już podbiło moje serce. To tak jak z tabliczką czekolady. Bierzesz jedną, malutką kosteczkę, która rozpływa się w twoich ustach, oddziaływując na twoje receptory smaku, przy okazji pobudzając uwalnianie hormonów szczęścia i po jednej kosteczce, sięgasz po kolejną i kolejną, bo tak wiele radości zapewnia ci jedzenie tej czekolady. Właśnie takie jest twoje opowiadanie. Po pierwszym rozdziale chce się kolejny i kolejny i tak bez końca. Chce się tylko siedzieć przed ekranem komputera i czytać, czytać...i czytać...♥ Powoli kończę mój wywód odnośnie tego jakże pięknego rozdziału. Pozostaje mi już tylko czekać z niecierpliwością na kolejny.
    Pozdrawiam i całuję, Marlene ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj serdecznie :)

    Z tej strony Właścicielka bloga ,, Jestem Luna Polska"

    Wraz z Redakcją bloga pragnę zaprosić Ciebie jak i Twoich czytelników do akcji, którą przygotowaliśmy specjalnie dla autorów FanFiction o postaciach z serialu ,, Soy Luna"
    Akcja ma na celu promowanie tych blogów i zaciskanie więzi między Polskimi Lunistas!

    Lubisz czytać opowiadania o bohaterach serialu? A może piszesz własne FanFiction? Podziel się z nami swoimi ulubionymi opowiadaniami, bądź zaproś nas do swojego własnego świata Luny! Masz szansę, aby to właśnie Twój blog trafił pod lupę naszej Redakcji i został przez nas polecony w specjalnym poście! Do dzieła Lunistas!
    http://jestem-luna-polska.blogspot.com/2016/08/akcja-czytaj-z-nami.html

    Pozdrawiamy
    Redakcja bloga: http://jestem-luna-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozwó, że wrócę tu jutro Kwiatuszku ♥!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak więc, uwierz zabrakło mi słów. Twój styl pisania jest po prostu piękny. Inaczej nie da się tego ująć <3 Czekam na kolejne cudeńko i przepraszam, że tak krótko i późno :c Kocham Cię Gwiazdeczko <3
      Twoja Aoife, dawna Tulusia

      Usuń